Blanki, blanki, blanki!

Nareszcie koniec, a zarazem niestety już koniec… Wszystkie blank covers do najnowszego tomu z Henrykiem Kaydanem pt. Post Scriptum (integral możecie kupić TUTAJ) zostały narysowane. Większość już dotarła do nowych właścicieli!

Będzie jeszcze czas na podzielenie się całością przemyśleń po publikacji nowego tomu. Wszak mamy dopiero 11 dni od premiery, która formalnie nastąpiła 9 lipca. Nic się większego nie dzieje, większość miłośników komiksu wyjechała gdzie jak miękkie gruszki brzmieje lato, ogórki trwają. Tym bardziej cieszy mnie fakt, że ręcznie rysowane okładki (w limitowanej ilości skromnych 25 ręcznie numerowanych egzemplarzy) rozeszły się w rezerwacjach praktycznie przed datą premiery, i zabrakło ich dla wszystkich chętnych. To znaczy nie cieszy mnie to, że zabrakło, tylko, że się rozeszły. Bo co to za frajda z wydania komiksu, który zalega na półkach?

Tak naprawdę narysowałem nie 25, a 23 blanki Post Scriptum, bo dwie osoby, które bardzo nie lubią moich ilustracji i wolą innych autorów, zamówiły je puste. Odłożyłem więc dwie ponumerowane okładki na bok. Pominąwszy ten drobny incydent, fajne powodzenie blanków to jednocześnie olbrzymia radość i wdzięczność, a zarazem duże wyzwanie. Wykonanie 25 okładek na w miarę równym poziomie i w taki sposób, by zadowolić odbiorców jak i samego siebie, to bardzo ciężka praca. W każdym wypadku starałem się, aby to, co widać na okładce, oddawało cenę komiksu. Sam lubię wiedzieć, za co płacę, i chcę, by Czytelnicy moich komiksów również czuli, że u nas nie idziemy na łatwiznę i nie szukamy skrótów.

Pikanterii całemu procesowi niech doda fakt, że (przez własną, serdeczną głupotę) zamówiłem dokładnie 25 egzemplarzy blankowych i ani jednego zapasowego. Rysowanie każdego egzemplarza było więc balansowaniem na skraju przepaści, z czego jednak (chyba) szczęśliwie udało się wybrnąć bez większych obrażeń. Zaprawdę powiadam wam, jeśli zamawiacie w drukarni blanki, weźcie też ze dwa zapasowe, albowiem nie znacie dnia ani godziny, w której tusz rozleje się znienacka na rysunek.

Wiem z doświadczenia, że różne osoby lubią rozmaite rzeczy i starałem się utrzymać różnorodność przy zachowaniu odpowiedniej jakości. Nie były to moje pierwsze blanki (ich historia sięga zarania serii z Kaydanem i Zmorą — podejrzewam, że byliśmy jednymi z pierwszych, którzy je oferowali w Polsce). A jednak również ta nowa, solidna runda nauczyła mnie wielu rzeczy i przypomniała, że do ręcznie rysowanych okładek potrzeba dużo pracy, solidności, cierpliwości i pokory.

Nie biorę za blanki (i w ogóle za żadne ilustracje, ponieważ rysowanie to moje hobby, a nie życiowa robota) pieniędzy z góry i moją żelazną zasadą jest, aby każdy blank mógł zostać obejrzany przed ostateczną decyzją Klienta. Celem jest Wasze zadowolenie i obopólna satysfakcja. Nigdzie się nie wybieram, a więc muszę dbać o to, by na moim nazwisku i na naszej marce można było polegać.

Tymczasem premiera Kaydana poszła całkiem, całkiem, i mamy (moje własne, a jakże!) zielone światło na publikację kolejnego tomu. Jak, kiedy i gdzie, jeszcze dokładnie zobaczymy. Plan jest na jesień 2021, ale to wstępna data i sporo może się jeszcze tutaj zmienić, zwłaszcza, jeśli zdecyduję się na crowdfunding. Poza tym, chcę trochę poczekać i zobaczyć, jaka będzie reakcja Czytelników na Post Scriptum. Postanowiłem, być może ze szkodą dla siebie, nie wysyłać darmowych egzemplarzy żadnym recenzentom, a jedynie kilku przyjaciołom i kolegom, stąd pewnie ogólny odzew będzie mniejszy, niż mógłby być. Recenzenci jednak i tak pojadą ten komiks, więc niech robią to chociaż za własne pieniądze. Dzięki temu ja będę mógł robić następne komiksy, a oni je recenzować, i wózek jakoś — ku zadowoleniu wszystkich — pojedzie. Przyznam, że niezmiernie motywuje mnie to do dalszej roboty, więc w sumie jestem im za to od lat wdzięczny. Jeszcze bardziej wdzięczny jestem tym wszystkim Czytelnikom, którzy okazują nam dowody przyjaźni, życzliwości, wsparcia, a także — kiedy trzeba — konstruktywnej krytyki. To dla Was mam nadzieję tworzyć następne komiksy, i obyśmy jak najdłużej mogli się cieszyć nowymi odcinkami. Dziękuję Wam serdecznie!

Tyle na razie o premierze, do tematu wrócimy, jak już będzie trochę bardziej o czym gadać. Tak tymczasem wyglądają, jeden po drugim, wszystkie 23 blank covery do Post Scriptum (niektóre fotki zrobiłem, kiedy okładki były jeszcze bez numerów):

Dodatkowo, przy okazji realizacji zamówień nowego tomu, wykonałem jeszcze kilka zaległych pustookładek do starych wydań Kaydana:

I tyle! Przyznam, że potrzebuję trochę odpocząć od blankowego reżimu i zastanowić się nad następnymi krokami. Dzięki wielkie za Waszą cierpliwość, zainteresowanie i życzliwość. Pora znowu wracać do okopów. Nieco przyziemnego rysowania kolejnych plansz teraz nie zaszkodzi:)