Przygotowania zbiorczego wydania nowych przygód Henryka Kaydana są na etapie finalnego formatowania plików. Istniejące plansze zostały przejrzane pod kątem treści i rozmieszczenia, a nowe strony redakcyjne, dividery i inne konieczne bajery zostały dodane. Próbny wydruk zajmie parę tygodni, ale (o ile nie będzie konieczności jakichś dużych poprawek) nie przewiduję już wiele fizycznej pracy nad tomem. Mogę zatem trochę odetchnąć i wrócić do kolorowania nowych przygód Kosmicznych Rekinów!

Prezentowana strona pochodzi z Kaydana #13 i, mimo, że nie do końca wyszła tak, jak chciałem, stanowi jedną z bardziej charakterystycznych plansz najnowszego numeru HK. Myślę, że mimo wszystko się broni i jest ciekawa. Tak to już jest z komiksowymi planszami — czasem te bardziej ryzykowne, mimo wad, posiadają pewien pazur, a te niby poprawne przechodzą niezauważone. Życie!
Z drugiej strony, nauczyłem się już, że bardzo trudno z góry przewidzieć, co się czytelnikowi spodoba. Często rzeczy, z których jestem wyjątkowo zadowolony nie wzbudzają żadnego entuzjazmu, za to zdarza się, że jakaś plansza, którą uznałem za ledwie dostateczną, przebija się i zyskuje tu i ówdzie przychylne komentarze. Zaprawdę, niezbadane są reakcje czytelników na ilustracje i próżno błądzi ten, kto próbuje je przewidzieć.
To, na co mam wpływ, to regularna produkcja świeżego materiału. Powoli wracam do pracy nad nowymi komiksami; miesięczna przerwa zaczęła mnie już porządnie irytować. Wracam zatem do roboty i nie marudzę więcej. Na zakończenie, tradycyjnie, mały wgląd w kulisy procesu. Tak wygląda skan oryginalnej planszy użyty do cyfrowego nałożenia koloru:

Gościnne występy Punishera to to co tygryski lubią najbardziej 😉 już się więc nie mogę doczekać 😉
Czyżby to był hołdzik dla któregoś z tm-semikowych zeszytów, w którym Pogromca brylował w akwalungu? 😉
I zgadzam się absolutnie z tą loterią w kwestii tego co widz/czytelnik wychwala a co ignoruje… Pamiętam np jak napisałem kiedyś scenariusz o Powstaniu Warszawskim i byłem strasznie dumny z epizodu gdzie jeden powstaniec spędził kilka dni ukryty na wielkim regale w pomieszczeniu zajętym przez hitlerowców, rzecz wyjęta z faktycznej historii, a z kolei wstydziłem się zmyślonej sceny gdzie przypadkowy cywil czyścił buty poległemu powstańcowi, bo uważałem, że jest zbyt „hollywoodzka” i byłem pewny, że dostanie mi się za nią ochrzan od „ekspertów”. I co? I oczywiście było dokładnie na odwrót – za scenę z regałem dostałem ochrzan, że to totalne fantasy, że nie mogło tak być, a scena z czyszczeniem butów zrobiła na wszystkich mega wrażenie… I weź tu cokolwiek przewiduj.