Zeszyt Dnia: Aliens Hive

Pamiętam, jak za czasów TM-Semic Arek Wróblewski często wspominał tę miniserię, ale jakoś nigdy nie doszło do publikacji. Nie wiem, czy jakiekolwiek inne polskie wydawnictwo wydało w końcu ten komiks, bo z końcem lat 90 straciłem z radaru nasz rodzimy rynek. W każdym razie, kiedy tylko pojawiła się okazja zgarnięcia kompletu oryginalnych zeszytów, od razu je kupiłem:

Jeśli mam wybór, zawsze wolę kupować odcinki, niż wydania zbiorcze. Po pierwsze, format zeszytu bardziej mi odpowiada. Są stare reklamy, listy, dodatkowe atrakcje, zapowiedzi. Komiks wygodnie się czyta i nie ma ryzyka, że się rozleci, albo że podwójny splash będzie widoczny tylko po bokach. Po drugie, jakość starego druku jest zwykle lepsza, niż reprintów, zwłaszcza w przypadku komiksów wydanych w latach 90.

Czteroczęściowa seria „Aliens: Hive” została napisana przez Jerry’ego Prossera i narysowana przez Kelly’ego Jonesa. Z Alienami to jest tak, że swego czasu Dark Horse wypuściło sporo całkiem smacznych miniserii, które, mimo, że zwykle nie były tworzone przez jakieś wielkie sławy, prezentowały często wysoki poziom. Wyjątkiem jest „Labirynt”, który miałem okazję kupić, lecz nigdy nie mogłem się przemóc, bo rysunki są tam naprawdę nie w moim guście. Podobno fabuła jest niezła, ale ja komiksy już dzisiaj jednak bardziej oglądam, niż czytam, więc pas. Zaprezentuję za to, jeśli czas pozwoli, kilka innych komiksów z Obcymi, bo myślę, że są to solidne wydawnictwa na dobrym poziomie, i to nie tylko dla twardych miłośników gatunku. Stanowią przy tym ciekawą odskocznię od typowego superhero.

Zagwozdka: czy to naprawdę podpis Jonesa? Nie wiem. Komiks kupiłem po regularnej, niskiej cenie jak za każdy używany zeszyt. Myślę, że tak, bo po jakie licho ktoś miałby akurat podrabiać autograf wart raptem kilka czy kilkanaście dolarów na konwencie. Chociaż z tym do końca nigdy nic nie wiadomo. Mam zresztą również podobny zeszyt „Ostatni Arkham” podpisany przez Breyfogle’a i również nie wiem, na ile autentyczny. Oba trafiły mi się losowo i niejako przy okazji. Mimo wszystko miło jest pomyśleć, że kiedyś te komiksy może mieli w rękach ich autorzy.

Komiksy są w stanie „good”, bo nie ma sensu kupować droższych. Gradacja w Midtown Comics jest fantastyczna i zwykle stan komiksu jest faktycznie zaniżany. Za nic nie potrafiłbym zresztą rozróżnić np. „very good” od „fine”. Nawet zeszyty najniższej gradacji są w bardzo dobrym stanie i trzeba uważać jedynie na np. plakaty lub inne dodatki, których czasem (ale jednak i tak rzadko) w takich komiksach brak. Poza tym, jak możecie zobaczyć na zdjęciach, egzemplarze są w rewelacyjnym stanie.

Nie uważam się zresztą za kolekcjonera, raczej zbieram po prostu komiksy do biblioteczki, podobnie jak książki, dla radości z ich posiadania i czytania. Czasem tylko faktycznie zdarzają mi się odchyły powodowane wychowaniem w ciągłym deficycie komiksowym lat 90, więc w ciągu lat zgromadziłem pokaźny zapas dodatkowych egzemplarzy różnych bliskich sercu komiksów, na wszelki wypadek. Do dziś nie mogę oprzeć się promocjom na np. X-Force / X-Men #1 i podobne gazetki typu „Torment” albo Superman #75. Potem z kolei szkoda mi to wyciągać z folii i… sami możecie dopowiedzieć sobie resztę.

„Aliens: Hive” kupiłem jednak głównie dla Kelly’ego Jonesa. Myślę, że Aliens to jego naturalne, ołówkowe środowisko. Jones jest mistrzem światła, potworów, mroku, ponurego detalu, choć już niekoniecznie najlepiej radzi sobie z regularnymi postaciami i kreskówkową dynamiką. Ma on za to w zanadrzu mnóstwo oryginalnych tricków na interesujący rendering i jego Aliens wyglądają niezwykle atrakcyjnie. Szkoda, że póki co nie narysował więcej pełnometrażowych komiksów z Obcymi. Jeśli jeszcze nie czytaliście, kupujcie w ciemno. Jak nie jesteście pewni — spójrzcie na te plansze:…