Wypróbowuję właśnie nowy tablet i koloruję ostatnie (choć już nie tak nowe) plansze, w tym pozostałe strony z Kaydana #12.
Jako że wróciłem do kolorowania HK 12 po kilku miesiącach przerwy, zdecydowałem, że narysuję do niego nową okładkę. Ta przygotowana w kwietniu wydaje mi się dzisiaj wyjątkowo cienka. Sam pomysł jest niezły, ale wykonanie jest nijakie. Trzeba zatem zacisnąć zęby i zrobić nową, zwłaszcza, że mam na nią całkiem fajny pomysł. O ile nigdy nie przejmowałem się za bardzo różnymi felerami na planszach, słusznie uznając, że następnym razem będzie nieco lepiej (inaczej nigdy bym niczego nie skończył), o tyle okładki są o wiele ważniejsze, więc dość często zdarzało mi się przygotowywać kilka wersji.
Rzadko kiedy, ale czasami zdarza mi się, że jestem zadowolony z jakiegoś panelu czy szczegółu. W tym wypadku lubię twarz na drugim panelu i kolory na stronie. Ogólnie niewiele bym na niej poprawił, a to już spory sukces. Subiektywnie udało mi się przekazać to, co i jak chciałem.
Kaydan to typowo polski komiks (do amerykańskich zeszytówek zawsze nawiązywał raczej tylko formą), a zatem onomatopeje naniosłem bezpośrednio na papier. Dobrze się bawiłem przy układaniu kompozycji paneli. Myślę, że rysowane słowa to jeden z najfajniejszych, typowo komiksowych środków wyrazu.
Tak wygląda skan oryginalnej planszy:
Zostało jeszcze kilka stron do dokończenia, a nowy tablet sprawuje się świetnie. Wracam do roboty!
Fajna plansza, a ta okładka z kwietnia też nie taka zła 😉
Dziękuję!:)