Było już kilka rzutów okiem na wczesne odcinki Terminusa (w szczególności na numer 5 i numer 3), warto więc dla odmiany przybliżyć coś nowszego. Cała seria ma 42 części, uznałem więc, że komiks z ostatniej dziesiątki będzie ok. Przypomnę, że Terminus Project to seria, którą rysowałem w latach 2012-2018 i która ukazała się cyfrowo na platformie Comixology, wyłącznie w języku angielskim. Całość liczyła 42 pełnowymiarowe odcinki (22 strony lub więcej).
Padło na nr 35, bo i jest to odcinek wyjątkowy. Rysując go uznałem, że warto nieco odświeżyć paletę, zresetować się trochę, zrobić coś od czapy, słowem, porządnie zaeskperymentować. Zawsze lubiłem specjalne wydania bez tekstu, komiksy w całości narysowane na jednokadrowych stronach i tym podobne ciekawostki. Terminus to komiks, który z zasady był tworzony dość konserwatywnie, więc każda tego typu odmiana byłaby od razu widoczna. Zdecydowałem, że mimo to nie będę się ograniczał tylko do jednego gimmicku i od razu pojadę po bandzie.
Po pierwsze zatem, oprócz okładki, całość została pomyślana od początku do końca w czerni i bieli (poprzednie części były wszystkie w kolorze). Po drugie, zdecydowałem, że komiks nie będzie miał tekstu. Po trzecie, każda strona to miał być splash page, czyli powinna zawierać dokładnie jeden kadr. Wszystkie te postanowienia zostały zrealizowane i poniżej możecie przeczytać, a raczej obejrzeć rezultat. Całość powstała zimą 2016 roku, a więc już prawie cztery lata temu. Każdą z 25 oryginalnych plansz narysowałem, jak Pan Bóg przykazał, na papierze formatu A3. Nie podkręcałem przesadnie kontrastu w reprodukcji, aby podkreślić „analogowy” klimat oryginału. Miłego oglądania!

























Momentami Jakub „Miller” Martewicz, przyjemnie się patrzy, śnieg dodaje klimatu. Okładka bardzo mi „podchodzi”, sam nie wiem czemu, dosyć dramatyczna 🙂