Dla odmiany nie jedna, a dwie strony w kolorze. Bo i dlaczego nie? Obie stanowią dość codzienne kompozycje, to i nie muszą być osobno. Trochę ekspozycji charakteru tu, nieco (miejmy nadzieję) humoru tam, dodatkowo odrobina kontekstu całej historii wpleciona w dialogi. Do tego wcale nie potrzeba fajerwerków, a jedynie solidnej narracji. Takie też, proste i funkcjonalne, mają być te strony.
Plansze są jeszcze bez tekstu, który, podobnie, jak kolory, zostanie nałożony cyfrowo.
Kolorowanie komiksów to doskonały czas na słuchanie muzyki. Jestem ciągle w fazie (późnego, wiem) odkrywania Rolling Stonesów. Nowe DVD Bridges To Bremen znakomicie sprawdziło się w roli podkładu. Myślę, że Stonesi rozkręciliby gorącą imprezę nawet na niedzielnej szkółce. Na szczęście zostało mi jeszcze kilka nieprzesłuchanych płyt i mogę je sobie powoli dawkować. Wszystkie na fizycznych nośnikach, bo Spotify używam tylko w samochodzie. W obliczu nieustającego strumienia informacji, o którym pisał już dawno Lem, warto świadomie ograniczać przyjemności, inaczej nie smakują. Poza tym, co zrobię, jak mi wyłączą internet? W przeciwieństwie do niektórych młodych ludzi wiem, że takie rzeczy nie biorą się z gniazdek i coś mi się zdaje, że pewnie jeszcze zobaczymy na tym polu niejedną niespodziankę. Na potrzeby komiksu LAZARUS wymyśliłem nawet zawód przyszłości związany z wszechobecną cyfryzacją. Na razie go nie zdradzę. Przekonacie się sami sięgając po drugi numer serii.
Póki jesteśmy jednak jeszcze przy pierwszym numerze, zapraszam do obejrzenia skanów oryginalnych plansz nr 11 i 12. Wykonałem je (skany) w kolorze. Prace powstały w formacie zbliżonym do A3.