Bertrand Russell powiedział kiedyś (cytuję z pamięci), że za młodu czytał traktaty matematyczne, potem przerzucił się na nieco mniej wymagające logikę i filozofię, a na starość trawił już tylko powieści kryminalne. Coś w tym jest. Nie mam jeszcze wprawdzie przebiegu Russella (a pewnie ani nawet połowy; z tego, co pamiętam, dożył on późnego wieku), ale nie miałbym już dzisiaj siły brnąć przez zwykły traktat filozoficzny, a co dopiero taka logika formalna czy matematyka.
Pomyśleć, że na studiach „Kategorie” Arystotelesa były jedną z moich ulubionych książek. Oczywiście, kiedy Artystoteles je „pisał”, książek nie było, bo nie zostały jeszcze wymyślone! Do dziś mam piękne, oksfordzkie wydanie po grecku, które ambitnie kupiłem lata temu w Londynie gdzie, przysięgam, w małej księgarence obsługiwał mnie co najmniej upiorny siostrzeniec Alistaira Crowleya.

„Kategorie” każdy powinien znać i gdyby tak było, dziennikarze i politycy mówiliby mądrzej i może mielibyśmy dzisiaj lepiej. Wycofano je jednak z nauczania, wszak wychowanie „do życia w rodzinie” jest ważniejsze, co widać po gębach dzisiejszych celebrytów z TV, przy których byle stary komuch to Wezuwiusz intelektu i elokwencji. A może nawet przydałoby się poczytać, co Arystoteles mówił o ustrojach. Warto zadawać sobie pytania, po co to mówił, i czy miał rację.


„Brave And The Bold” to oczywiście nie „Kategorie”, ani nawet nie „Metafizyka”, ale i tak te kochane komiksy rysowane przez Jima Aparo robią do dziś niesamowite wrażenie swoją lekkością i czystą, superbohaterską hucpą. Co do scenariuszy, zaręczam, sięgnijcie po jakikolwiek zeszyt, a przekonacie się, że poziom dawnych komiksów był wyższy, niż poziom dzisiejszych dziennikarzy. Mało który z nich jest bold, nie mówiąc już o brave.

I tak sobie sięgam po te stare komiksy. Polecam i Wam.