Kocia Planeta: Update (sierpień 2020)

„Kocia Planeta” to 64-stronicowy album komiksowy, który jest w przygotowaniu. Komiks powstawał w latach 2017-2019 w kilku miejscach w Polsce, potem całkiem sporo plansz (a w zasadzie całą drugą połowę komiksu) narysowałem w różnych lokacjach na Manhattanie i w New Jersey. Tak, to były całkiem barwne trzy lata! Być może dlatego, w wirze różnych organizacyjnych czynności i życiowych zmian, w 2020 trochę zapomniałem o jego dokończeniu. Parę razy coś tam popchnąłem do przodu, ale bez większego efektu. W lecie tego roku spojrzałem jednak znowu na narysowane plansze, tym razem już z pewnym dystansem, i myślę, że będę kiedyś żałował, jeśli ten komiks się nie ukaże. Żyje się raz, więc what the hell. Może bez wielkiego pośpiechu, ale wyciągniemy suckera na światło dzienne, jak wielkiego brontozaura.

Już teraz widzę mnóstwo rzeczy, które mogłem zrobić lepiej, i chyba to jest największym blockerem dalszych prac. Głównym problemem jest sporo plansz, które wyglądają fajnie, ale nie posuwają za bardzo fabuły do przodu. Jest to nauczka, o której cały czas sobie przypominam przy rysowaniu LAZARUSa, gdzie bardzo pilnuję, aby świecidełka, do których rysowania mam naturalne skłonności, nie przysłoniły treści. Każdy może narysować kosmicznego potwora, zagładę miasta lub kosmiczne eksplozje. Poproście rysownika o kilka stron z hrabiną na herbatce, i zaczyna się zgrzytanie zębami.

Rysując „Kocią Planetę”, miałem w głowie konkretny pomysł fabularno-realizatorski, i podówczas efektowne, choć może niezbyt treściwe plansze wydawały się dobrze do niego pasować. Dzisiaj już nie jestem do tego całkiem przekonany, i dlatego editing komiksu wymaga tak wielkiego wysiłku. Być może kilka stron będę musiał lekko przerysować, tu i ówdzie zmienić tekst, czy może nawet co nieco wyrzucić. Wylądowałem z czymś w stylu (nie przymierzając) Blade Runnera, w czym widzę potencjał wizualny, ale nie będzie to klasycznie skomponowana opowieść. Jeśli widzieliście dokument o powstawaniu filmu, wiecie, ile trudności sprawiła jego redakcja, co zresztą widać boleśnie na ekranie (kocham ten film jak mało który, ale nie dla jego walorów narracyjnych).

Dość już jednak tego wyprzedzania wypadków. Należy do końca odrobić pracę domową, a reszta jakoś sama się już potoczy. Wracam do roboty nad książką, i trzymajcie kciuki, żeby się udało. Prezentowane obrazki to kolorowe plansze (jeszcze bez literek) i skany oryginałów. Komiks rysowałem na bogato – każda strona A4 to w oryginale dwa arkusze A3. Chciałem, by w druku, po pomniejszeniu, widać było atrakcyjne detale, by na każdej stronie było na czym zawiesić oko. Każda komiksowa plansza skomponowana jest z dwóch oddzielnie narysowanych połówek, które czasem, dla większego efektu, łączyłem przy rysowaniu w splash page.

Więcej plansz z komiksu możecie podejrzeć na przykład tutaj i tutaj, a także wpisując hasło „kocia planeta” w wyszukiwarkę na stronie.

Komiks zamierzam wydrukować na dobrym papierze i zapewne nie będzie on najtańszy. Oszczędźcie mi proszę biadolenia w tym temacie. Zastanawiałem się nad crowdfundingiem, ale tylko dlatego, żeby sprawdzić poziom zainteresowania wydawnictwem, a nie dla zebrania funduszy. Pieniądze zawsze można zarobić, a jak ktoś nie ma na wydanie małego komiksu, to niech lepiej po męsku weźmie się do roboty. Ja też właśnie zagryzam zęby i koloruję następną stronę. Może po kilku planszach zacznie mi to znowu sprawiać przyjemność. A jak nie, to trudno – dokończę mimo wszystko.

4 uwagi do wpisu “Kocia Planeta: Update (sierpień 2020)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *