Plany jak plany, zawsze mogą się zmienić. Niemniej jednak, warto je mieć. Długo przymierzałem się do różnych wznowień, papierowych wydań i kontynuacji. Póki co, udało się opublikować całkiem sporo numerów nowego Kaydana w wersji cyfrowej. Rysowanie nowych przygód okazało się dużą przyjemnością, ale z góry wiedziałem, że nie będzie ono trwało w nieskończoność. Jakiś czas temu obiecałem sobie, że będę rysował nowe zeszyty HK, dopóki mi się nie znudzi. Teraz, po kilku intensywnych miesiącach, zdecydowałem, że na razie wystarczy i mogę zrobić z moim czasem dużo bardziej owocne rzeczy. Zasięg cyfrowych Kaydanów i odzew czytelników nie są wystarczająco duże, by usprawiedliwić godziny ślęczenia nad nowymi planszami.
Zależy mi jednak na tym, by wydać drukiem kilka nowych rzeczy, bo sam jako kolekcjoner rozumiem, że obcowanie z fizycznym egzemplarzem to tak naprawdę najbardziej atrakcyjna forma percepcji komiksowych opowieści. Poza tym, zawsze mnie wkurzało, że pierwsze Kaydany i Zmory to jedyne moje komiksy, które ukazały się w druku. Rysunki nie są tam najwyższych lotów, od dawna nie mogę na nie patrzeć. Po erze HK Productions narysowałem sporo ciekawszych historii, część z nich prosto do szuflady. Byłoby po prostu szkoda nie dać im szansy na papierze. Myślę, że w przyszłości żałowałbym, gdybym teraz tego nie zrobił.
Postanowiłem też, przynajmniej na jakiś czas, ograniczyć działalność na FB. Pomyślałem, że jak będzie co ogłaszać, to wtedy to zrobię i tyle. Muszę się skoncentrować na naprawdę ważnych rzeczach, a komiksy to dopiero moja trzecia (w stopniu ważności) działalność, po życiu rodzinnym i pracy zawodowej.
Wracając do tematu. Podzieliłem plan na trzy filary:
Filar pierwszy: Seria LAZARUS.
W zamierzeniu ma to być 4-częściowa historia z możliwością kontynuacji, o ile będzie to miało jako taki sens. Jestem gotów wydać pierwotny komiks jako vanity press (taki już jestem uparty), ale dalsze losy to już loteria. Czyli, realistycznie, dłuższa seria raczej na nie, niż na tak.
Filar drugi: Album „Kocia Planeta”.
Pełnometrażowy, „europejski” (ale broń Boże nie „unijny”) komiks pod tytułem „Kocia Planeta” powstawał przez kilka lat, niestety w 2020 zaniedbałem nieco jego redakcję. Zostało już w sumie tylko nałożenie (niewielkiej) części kolorów i liter. Zamierzam dokończyć realizację tej książki i najprawdopodobniej wydać ją we własnym zakresie, w niewielkim nakładzie, ale w przyzwoitej jakości. Komiks ma ponad 60 stron i jest pomyślany jako osobny, samodzielny album.
Update z sierpnia 2020, w tym kilka nowych plansz i skanów, możecie podejrzeć klikając tutaj.
Filar trzeci: Drukowana kontynuacja Henryka Kaydana.
Chciałbym wydać papierowe zeszyty z nowymi Kaydanami, dotychczas dostępnymi jedynie cyfrowo. Tak, aby czytelnicy, którzy kupili pierwsze numery, mogli sobie uzupełnić kolekcje. Wiem też, że wielu komiksiarzy po prostu omija szerokim łukiem wszystko, co nie jest wydane na papierze. Jeśli zeszyty zostaną wydane, będzie to (podobnie zresztą, jak miniseria LAZARUS) mały nakład bez żadnych bajerów w stylu edycji limitowanych czy specjalnych okładek. Innymi słowy, będzie to mikro-przedsięwzięcie dla tych naprawdę zainteresowanych, o możliwie przystępnej cenie.
I na razie tyle. Najważniejsze są dla mnie filary 1 i 2. Filar 3, czyli kontynuacja Kaydana drukiem, to takie nice to have: zawsze chciałem, by czytelnicy mogli skompletować przygody Henryka w nowej wersji, ale nic nie poradzę, jeśli nawet mały nakład nie wzbudzi zainteresowania. Dobra wiadomość jest taka, że, przy dzisiejszej technologii, podobny projekt nie wymaga zbyt wielkich środków. Powodzenie przedsięwzięcia najbardziej zależy (rzecz jasna) od odzewu czytelników. Najprawdopodobniej wydam po prostu numer 7 i zobaczę, czy warto publikować następne. Wszystko to jednak nie wcześniej, niż w 2021. Jeśli będzie jakaś niespodzianka i uda się coś przyspieszyć, dam znać.
Co dalej? Jeszcze nie wiem. Myślę, że byłoby błędem zakładać zbyt wiele. Trzeba zobaczyć, jak pójdzie. Jeśli uda się zrealizować powyższe zamiary, będzie to i tak bardzo dużo. Mam jeszcze w sobie LAZARUSA, ale nie wiem, czy coś więcej. Bardzo możliwe, że zrobię sobie długą przerwę od rysowania. Komiksy to wymagająca kochanka dająca bardzo niewiele w zamian. Z wiekiem czas jest coraz cenniejszy, a ja mam co robić.
Ekstra, na „Kocią Planetę” czaję się od dawna, do Lazarusa dopiero muszę zajrzeć, a nowy Kaydan na papierze zawsze spoko 🙂 Powodzenia z planami i oby starczyło czasu 🙂
Dzięki! Myślę, że „Kocia Planeta” rzeczywiście zasługuje na wydanie i żałuję, że ją trochę zaniedbałem w tak zaawansowanym stadium rozwoju:) Dokładnie tak, jak piszesz — oby starczyło czasu!