W 1992 roku Spider-Man świętował 30 urodziny. Z tej okazji w Stanach ukazały się specjalne wydania czterech podstawowych serii z Pająkiem. Były to wtedy The Amazing Spider-Man, The Spectacular Spider-Man, Web of Spider-Man, i najmłodsza, stworzona przez Todda McFarlane’a, zatytułowana po prostu Spider-Man. Każde wydanie miało osobny hologram, plakat i zwiększoną objętość. Zeszyty były także zafoliowane, a okładki komiksów, wszystkie w podobnym designie, zostały nieco usztywnione.
W Polsce, z tego, co pamiętam (gardziłem wtedy Marvelem i uznawałem tylko Supermana plus od czasu do czasu Batmana), w 1994 roku ukazały się dwa hologramy, oba wytłoczone na tym samym numerze naszego The Amazing Spider-Man. Nakład został podzielony i trzeba było kupić dubeltowy numer 8/94, i do tego jeszcze poszukać obu wersji, żeby mieć obydwa. Mam z nich tylko jeden, ten z lecącym na tle księżyca Spider-Manem. Kupiłem go w 1995 jako kioskową niespodziankę z przeszłości. Pewnie niektórzy pamiętają, że czasem kioskarze jakby zapominali zwrócić niektórych numerów i można było wyłapać, zagrzebane zwykle gdzieś obok świerszczyków (ech my, Bogu ducha winni kolekcjonerzy lustrujący z zapałem nawet najbardziej bezwstydne zakamarki wystaw! – kto nie pamięta, ten jakby nigdy nie skosztował pomarańczy), podobne historyczne objawienia. Ceny wydań TM-Semic na Allegro są zdecydowanie za wysokie, dlatego, wiedziony sentymentem i (niedawno odrodzoną) żyłką kolekcjonera, zdecydowałem się po prostu skompletować oryginały. Dzieciak we mnie wciąż nie może uwierzyć, że są one dziś łatwiej dostępne, niż stare polskie wydania, o wiele przecież mniej atrakcyjne i często pocięte. Ostatnie wydarzenia wprawdzie skomplikowały nieco sytuację, ale trudno. Mam co czytać, dopóki znowu będzie można latać.
Jak to bywa z komiksami z lat 90, jest tego na amerykańskim rynku pełno. Nie ma problemu z zebraniem wszystkiego przy minimalnym wysiłku, również finansowym. Jedynym trudniej dostępnym wydaniem okazał się The Amazing Spider-Man 365, za który zapłaciłem znacznie więcej, niż za pozostałe, bo chyba z 7 czy 8 dolarów (są to naprawdę spore pieniądze w porównaniu do większości starych zeszytówek, które można zwykle dostać za 1-2 dolary, lub nawet mniej). Wygląda na to, że w ogóle za oceanem ta właśnie seria jako back issues cieszy się dużo większą popularnością, niż wiele innych z Pająkiem. Nie do końca to rozumiem, bo w latach 90 wszystkie pajęcze tytuły prezentowały dobry poziom, a Alex Saviuk czy Buscema z DeMatteisem pozostawili mnóstwo znakomitych, wręcz klasycznych pozycji. Zebrałem wiele odcinków tych serii i polecam je każdemu, zwłaszcza nieznane szerzej w Polsce wydania The Spectacular Spider-Man (sto numerów i to nawet chyba z hakiem!), który graficznie to po prostu odlot. Komiksy te fajnie uzupełniają też znane z TM-Semic wątki i postacie. Powinny zainteresować każdego semicowego zbieracza.
Wracając do hologramów. Całość prezentuje się bardzo przyjemnie i na pewno warto skompletować wszystkie cztery zeszyty. Często można je dostać jeszcze w folii za pół darmo. Jak już chyba czasem pisałem, nie przejmuję się za bardzo stanem komiksów, o ile jest plakat i dodatki. Egzemplarze mają być w miarę przyzwoicie zachowane i tyle. Z drugiej strony, ku pociesze Agaty, kiedy kupuję komiksy w folii, zwykle biorę też używaną, niezafoliowaną wersję jako „egzemplarz do czytania”. Zrobiłem tak na przykład całkiem niedawno z sagą „Rise of the Midnight Sons”, która w oryginale też była wydana z dodatkami i na bogato (szkoda tylko, że większość ekscytujących Serii Mroku Lat 90 padła po paru(nastu) numerach). Na podobnej zasadzie do dzisiaj chętnie korzystam z promocji w stylu 95 procent obniżki na X-Men nr 1 czy inne stare X-Force, których duplikatów mam zdecydowanie zbyt wiele. Cóż, każdy ma swoje słabości. Coś jak dziadek trzymający flaszkę brandy i maszynkę z kawą pod łóżkiem na wypadek wojny. Pewnie w ciężkich latach 90 zakodowałem sobie w gadzim mózgu, że komiksy to dobro wymienne podobne do złota czy srebra.
Zresztą żaden człowiek nie jest całkowicie wolny od wewnętrznych sprzeczności. Każdy zafoliowany komiks kupuję z solennym postanowieniem, że przecież po to jest, żeby otworzyć i przeczytać, kosztował parę groszy, więc o co chodzi, a potem i tak jakby nigdy nic dokupuję otwarty egzemplarz na zużycie.
Drugie wydanie Web of Spider-Man 90 z żółtym hologramem kupiłem właśnie jako taki dodatkowy egzemplarz do czytania. Z tego, co pamiętam, wszystkie drugie wydania miały żółte, a nie srebrne hologramy. Dobry pretekst do wejścia na kolejny szczebelek geekowego zbieractwa!
Atrakcją wydań z hologramami są też niezłe plakaty. Pierwszy to oczywiście Mark Bagley i Randy Emberlin prosto z The Amazing Spider-Man 365:
Drugi to dzieło Charlesa Vessa, wkładka do The Spectacular Spider-Man 189:
A tutaj, dla odmiany, wertykalny Ron Lim ze Spider-Mana 26:
Niestety, moje niezafoliowane, drugie wydanie Web of Spider-Man 90 nie ma plakatu, a to ze srebrnym hologramem mam tylko zapieczętowane. Sami zatem rozumiecie, dlaczego mogę póki co pokazać tylko 3 postery…