Porządek i nowy początek

Tak to już jest z porządkami – zwykle trzeba je zrobić przed przystąpieniem do czegoś nowego. Nazwijmy to gruntownym przygotowaniem stanowiska pracy. Potrzebuję wymienić część narzędzi, napełnić od nowa butelkę z tuszem, odczyścić nieco linijki i ekierki. Po to, by dobrze rysowało się nowe rzeczy.

Wyjąłem przy okazji mój mały prywatny stash z zapasami, jeden z wielu. Trzymam je zabezpieczone w różnych częściach świata na wypadek wielkiego krachu lub zaprzestania produkcji. Jak widać, mimo wszystko optymistycznie podchodzę do przyszłości. Jeśli macie ochotę zobaczyć, jak dokładnie wyglądają pojedyncze narzędzia, których używam, i co o nich sądzę, dajcie znać. Dzięki wieloletnim eksperymentom mogę to i owo o kilku produktach w miarę sensownie powiedzieć.

Na początek mały disclaimer, bo być może ktoś się zastanawia: Opisywane tutaj narzędzia odkryłem i wypróbowałem samodzielnie, przez lata rysowania. Nikt w żadnej formie nie zapłacił mi za ten wpis, kupuję po prostu to, czego potrzebuję i mam nadzieję, że może komuś ułatwię życie dzieląc się doświadczeniem.

Pędzelki Pentel przeznaczone są do pracy z akwarelami, ja napełniam je tuszem i póki co się sprawdza. Trzeba jednak uważać na jakość; zauważyłem, że dużo zależy od pojedynczego egzemplarza. Mam takie, które wytrzymały w dobrym stanie i rok intensywnego rysowania. Nie jest to oczywiście ponadczasowa i długowieczna rzecz typu pędzle Winsor and Newton, ale dzięki technologii i dobremu wykonaniu dobrze się sprawdza jako czysty i mobilny „szwajcarski scyzoryk”. Przy odrobinie wprawy można przecież poradzić sobie ze wszystkim pędzelkiem.

Zaczynamy coś nowego, czas więc również wykorzystać papier Blue Line Art, którego ponad 200 arkuszy kupiłem swego czasu w Stanach. Pomoże mi tchnąć nowe życie w twórczy proces, a nawet jeśli nie, to przynajmniej nie będzie się tak łatwo zagniatał. Narysowałem na nim kiedyś parę próbnych plansz, ale nic dłuższego. Jest to standardowy, tradycyjny amerykański papier do rysowania komiksów o wymiarach całkowitych 11 na 17 cali.

Papier sprzedawany jest w różnych opakowaniach, ja kupiłem go hurtowo w kilku dużych transzach, a tutaj przedstawiam dodatkową paczkę z 24 kartkami, idealną do narysowania 22-stronicowego komiksu. Można się przy tym, wliczywszy już okładkę, raz dobrze pomylić!

Jeśli idzie o okładkę, to przeznaczono na nią osobny arkusz z wytyczonymi polami „copy”, miejscem na logo i tym podobne. Raczej z tego nie skorzystam, chyba, że dla zabawy. Jest to relikt czasów, kiedy nie było komputera. Niemniej jednak, może pomóc w prawidłowym rozmieszczeniu rysunku na stronie i oszczędzić nieco czasu na rysowaniu. Nie wiem tylko, na ile te niebieskie linie się zeskanują. Niby powinny być łatwe do usunięcia ze skanu, ale też nigdy wcześniej z nimi nie eksperymentowałem.

I żeby było czego słuchać podczas rysowania:

Mamy zatem czym, na czym, a nawet przy czym rysować. Do tego znajdzie się też pomoc – tak wygląda mój pracowity Personal Assistant:

Co jeszcze? Zapasy Sharpies robiłem zwykle w Walmarcie, choć być może nie ma problemu z ich dostaniem również i u nas, nie sprawdzałem. Przewidująco jednak kupiłem dość pokaźny zapas. Kasjerzy zwykle pytali, czy jestem artystą. Nie jest to artykuł pierwszej potrzeby, tusz trochę słaby i nie trzyma rewelacyjnie, ale za to mają bardzo przyzwoity, kontrolowany bleed (nie rozlewają się na boki), dzięki czemu szybko można tymi pisakami nałożyć drobne kreseczki i sprawnie inkować bardzo małe detale.

Pozostało jeszcze wyjąć nową buteleczkę wybielacza. Wreszcie w zeszłym roku odkryłem ten jedyny. Czego to ja do tej pory nie próbowałem. Korektory w pisakach, w płynie, z pędzelkami lub gąbkami. Sporo Kaydanów i Terminusów powstało również, o zgrozo, za pomocą korektora w kasecie (takiego, który nakłada biały pasek na kartkę). W końcu poszperałem trochę w internecie i dzięki stronie Szkoły Joego Kuberta odkryłem bardzo przyjemny wybielacz w płynie Daler Rowney Pro White. Łatwo rozcieńcza się wodą i nie jest toksyczny. Szybko można dostosować gęstość. Do nakładania go używam zwykle pędzelków Winsor and Newton, bo również i tutaj potrzeba precyzji.

A po co to wszystko? O tym, jak mówiono kiedyś w TV, podczas następnego spotkania. Ale rąbka mogę uchylić:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *