Tarzan Joego Kuberta: Lepiej już nie można, gdy idzie o amerykański komiks. Przyznam jednak, że w oryginalne numery zaopatrzyłem się dopiero dość niedawno. Jest ich około trzydziestu (mowa o tych w całości ilustrowanych przez Kuberta), a każdy bardziej cudny od drugiego. Na szczęście ich skompletowanie (no, prawie, bo jednego czy dwu wciąż mi brakuje) nie okazało się jakoś wyjątkowo trudne. Co innego Enemy Ace…

Mam dwóch ukochanych, amerykańskich Mistrzów, którzy zostawiają w moich rankingach daleko w tyle wszystkich innych rysowników. Są to Joe Kubert i John Buscema. O ile ten drugi był po prostu genialnych ilustratorem, to Kubert, może nie tak wszechstronny, miał specjalny dar do komponowania unikalnych komiksowych kadrów i okładek.

Najbardziej niepozorny pomysł przeradza się u Kuberta w ekscytującą ilustrację, spójrzcie sobie tylko na niezliczone okładki z Sierżantem Rockiem. Do tego ta niesamowita, drapieżna, pozornie dość niedbała kreska i operowanie kontrastem nie z tej ziemi. A jak już na scenie pojawia się Tarzan i dzikie zwierzęta… Kupiłbym tę serię nawet, gdyby Joe rysował tam po jednej stronie. Jeśli jeszcze nie znacie – nie ma na co czekać.


Jedna uwaga do wpisu “Zeszyt Dnia: Tarzan 212”