Złote, srebrne, foliowane, chromowane, wycinane, fosforyzujące, podwójne, potrójne, a nawet poczwórne – wszyscy znamy i kochamy specjalne okładki!
No dobra, przynajmniej ja znam i kocham specjalne okładki. Ale jak mnie tu winić po latach fascynacji komiksami zza oceanu? Nie rozumiem, jak można przejść obojętnie obok czegoś, co w tak atrakcyjny sposób urozmaica i wzbogaca estetyczne doznania płynące z lektury…
Seria Avengers w okresie trzydziestolecia powstania komiksu miała całkiem sporo różnych specjalnych wydań. Jednym z nich jest numer 360, zaopatrzony w przyciągająca uwagę, metaliczną, wypukłą okładkę:
Zauważyliście pewnie stan komiksu. Jest on „tylko” good, bo kiedy mogę, zaopatruję się wyłącznie w niskie gradingi, co absolutnie nie znaczy, że z komiksami jest coś nie tak. Już wyjaśniam. Midtown Comics, w którym często robię zakupy (głównie online) bardzo uczciwie podchodzi do gradacji i kopie z najniższej półki niewiele odbiegają od lepszych stanów. Bardzo często zdarza mi się zresztą dostać komiksy w stanie good, które zupełnie nie noszą śladów użytkowania. Owszem, tu i ówdzie są zagniecenia, a od wielkiego dzwonu zdarzy się jakaś plamka po kawie czy kreska długopisem, ale ja akurat należę do tych dziwnych kolekcjonerów, którzy w ogóle nie zwracają na to uwagi. Dopóki egzemplarz da się spokojnie czytać i wygląda przyzwoicie, biorę. Wolę Tarzana Kuberta za dwa dolary, niż za dwadzieścia, nawet, jeśli jest trochę bardziej pożółkły, co zresztą tylko dodaje mu uroku. Może dlatego, że jestem z Wielkopolski, a tam – oczywiście oprócz tego, że wygraliśmy powstanie – do dzisiaj szanuje się pieniądze.
O samym komiksie pisać za długo nie będę – bo i co tu można jeszcze napisać. Historie były przedrukowane w Polsce w Mega Marvel, wprawdzie z tego, co pamiętam, dość pocięte, ale mimo wszystko jest to klasyka gatunku. Zdecydowanie bohaterem i motorem napędowym całości jest znakomity Steve Epting, którego jako małolat nie bardzo doceniałem (był dla mnie ok, to wszystko), a który jest po prostu rewelacyjny. Świetna dynamika, anatomia, ogólny, bardzo atrakcyjny vibe komiksu akcji – dla młodszych: warto się zapoznać, jak się kiedyś robiło komiksy!
Tusz Toma Palmera jest świetny, ale to jest w końcu Tom Palmer. Jego Avengers do spółki z Buscemą to też inny mój prywatny, gorący temat i jestem zafascynowany jakością tych komiksów. Zdecydowanie planuję je tutaj przedstawić, kto nie widział, niech pędzi do sklepu, o nic nie pyta i wydziera hurtem, co tam jeszcze zostało. Palmer nałożył też kolory, które są bardzo żywe, ale nie tanie, i fajnie podkreślają pełne radosnej klasy, bardzo równe kadry Eptinga.
Przyznam, że nigdy za bardzo nie „siedziałem” w Avengers, ale komiksy, które teraz czytam (Buscema, Epting, Palmer – całkiem duży rozrzut) dają pogląd na przyczyny długotrwałej popularności tej serii. Polecam i ten jubileuszowy numer; jest to jeden z tych przypadków, kiedy jakość komiksu współgra z hajpową okładką i oba elementy układają się w interesującą całość.
Jedna uwaga do wpisu “Avengers 360: Alternate Visions”
Możliwość komentowania jest wyłączona.