Powoli biorę się za nakładanie liter na Kaydana 8, a sam komiks już pokolorowany. Kolorystą jestem z przymusu — nauczyłem się kolorować, bo prawie każdy narzekał, że stare Kaydany były czarno-białe. Zacząłem więc na dobre serią The Terminus Project, gdzie wszystkiego o cyfrowym nakładaniu barw, warstwach itp. nauczyłem się z internetu. Wcześniej kolorowałem też okładki do Henryka Kaydana i Zmory, ale to były zupełne początki.
Z czasem odkryłem, że kolorowanie może sprawiać przyjemność, o ile robi się to świadomie i próbuje nowych rzeczy. Henryk Kaydan obecnie pozwala mi na wypróbowanie różnorodnych palet, co daje mi mnóstwo radości.

Stonowane kolory są być może bezpieczniejsze niż wyraziste barwy, ale stosowanie szerszej gamy z umiarem fajnie podkreśla różnorodność scen i planów. Być może wrócę do czarno-białego Kaydana na chwilę, jak mnie najdzie i jeśli będę miał taką artystyczną potrzebę. Póki co jednak, kolorowanie jest tak samo przyjemne jak rysowanie!
