Jest na polskim rynku kilka przedsięwzięć, które w jakiś sposób nawiązują do starych amerykańskich serii komiksowych. Seria Henryk Kaydan była kiedyś takim nawiązaniem i przy okazji jej wznowienia mogę się pokusić o pewne podsumowanie moich dotychczasowych doświadczeń. Być może komuś się to przyda.
Nowe numery Kaydana nie ukażą się drukiem jako seria. Być może niektórych z Was to zdziwi, ale powody finansowe wcale nie są tu najważniejsze. Myślę, że oprócz mojej Mamy kilka osób chętnych do dokupienia nowych odcinków by się znalazło. Dlaczego zatem nie?
1. W Polsce nie ma kanałów dystrybucji pozwalających na wydawanie serii. Tak, newsflash—kiedy ostatnio byłeś w kiosku po komiks? Kilka specjalistycznych sklepów to stanowczo za mało, by utrzymać jakikolwiek projekt przy życiu, nawet o bardzo niskim nakładzie. Nie chodzi już nawet tyle o zysk czy nawet zwrot kosztów, ale o jakiś rozsądny sposób sprawnego dotarcia do potencjalnego czytelnika. W USA wygląda to mimo wszystko troszkę inaczej. Tam mają jeszcze resztki starego modelu dystrybucji Diamond i on jeszcze pozwala na pewne szaleństwa, ale to też tylko w przypadkach wyjątkowych hitów. O ile zatem chwilowo nie planujesz opuszczać Polski i nie interesuje Cię mozolna, długotrwała fizyczna sprzedaż i (w najlepszym razie) usypianie pieniędzy, już sam punkt pierwszy powinien skutecznie zniechęcić Cię do wydawania serii na papierze.
2. Każdy chce ZAWSZE czytać od pierwszego numeru. That’s the rule — wytatuuj sobie na czole, jeśli nadal chcesz wydawać serię. Pierwszy numer jest (niespodzianka!) z reguły najsłabszy, bo jesteś jeszcze nierozkręcony, niewprawiony, i ogólnie flow i właściwy charakter postaci uzyskałeś dopiero po numerze siódmym, ale czytelnika to nie interesuje. Czytelnik chce wiedzieć, jak to się zaczyna i wtedy zdecyduje! Była to tragedia dla np. drukowanego Kaydana, którego pierwszy numer wyglądał (tak, to jest możliwe…) dużo gorzej, niż każdy następny. Sprzedaż pierwszego numeru była za to znacznie wyższa, niż kolejnych. Napiszę zresztą o naszych ówczesnych wynikach w osobnym poście, bo to temat, który zawsze wzbudzał ciekawość w komiksowym światku.
Tutaj mała dygresja: dlaczego kiedyś nie było to problemem? Otóż przy dystrybucji kioskowej problem pierwszego numeru znikał. Jeśli pamiętasz jeszcze komiksy sprzedawane w kiosku, jaki był Twój pierwszy numer? Najprawdopodobniej któryś tam z kolei. Pierwszy numer był już dawno niedostępny, a narracja bieżącego odcinka pozwalała na wskoczenie w dowolnym momencie, więc zaczynało się czytanie od Supermana 3/92 i tyle. Zbieranie back issues było zajęciem dla wyznawców i kolekcjonerów, którym i tak było z reguły wszystko jedno, jak one wyglądały i jak się je czytało.
Wracając do kontynuacji Kaydana — oczyma duszy widzę już, jak wyjaśniam, że to tak naprawdę numer 7, ale zaraz, w sumie to pierwszy. Nie, nie mam już niektórych starych wydań, ale niektóre mam. Dlaczego są czarno-białe, nie chciało mi się pokolorować? Potencjalny nowy czytelnik czym prędzej ucieka zmieszany i trudno go za to winić.
3. Jeśli seria nie wypali po kilku numerach, albo jeśli odechce mi się kontynuacji, łatwo będzie ją bezboleśnie zakończyć. Nie chodzi o finansowe powodzenie, bo zakładam, że jeśli chcesz zarabiać pieniądze to już dawno wiesz, że lepiej zostać hydraulikiem. Raczej o satysfakcję z reakcji czytelników i z rozwijania własnego talentu.
4. Logistyka. Wyobraź sobie, że masz już 12 papierowych odcinków i niektóre wyprzedałeś, inne jeszcze zalegają. Jak sprzedasz resztę, jeśli potencjalny nowy czytelnik będzie chciał mieć komplet? Podobnie jest z promocją. Prawdopodobnie łatwiej będzie Ci zachęcić nowego czytelnika do ugryzienia jednej konkretnej rzeczy niż do przebrnięcia przez całą serię. A jeśli nawet Ci się to uda—patrz punkt nr 2.
5. Nie mam obecnie czasu i możliwości, by regularnie kontrolować choćby bardzo skromną dystrybucję i fizyczną sprzedaż na terenie Polski.
To są główne powody, dla których Henryk Kaydan nie będzie dostępny w formie zeszytów. Dlaczego więc publikuję cyfrowo i udostępniam nowe odcinki całkowicie za darmo? O tym w osobnym wpisie.
2 uwagi do wpisu “Dlaczego nie wydam serii Henryk Kaydan drukiem?”
Możliwość komentowania jest wyłączona.